To wyjątkowa praca. Wymaga szczególnych predyspozycji i zaangażowania. Wrażliwość i zachowanie niezbędnego dystansu dzieli niemal niewidoczna granica. Przywiązanie do pacjentów i ich rodzin, podczas trwającego wiele tygodni pobytu w placówce, nie ułatwiają zadania. Personelowi Hospicjum św. Wojciecha w Kwidzynie udaje się jednak pogodzić to wszystko, chociaż nie jest łatwo. Opieka nad chorymi prowadzona jest nie tylko w hospicjum stacjonarnym, ale także domowym. Lekarze i pielęgniarki odwiedzają chorych w ich miejscu zamieszkania. Hospicjum powstało w 1998 roku. Od 2005 roku prowadzi je Kwidzyńskie Towarzystwo Przyjaciół Chorych. Nie wszyscy łączą organizację z hospicjum, ale bez niej trudno sobie wyobrazić funkcjonowanie placówki. Towarzystwo jest organizacją pożytku publicznego.
Można nas znaleźć na stronach Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej jako organizację, która jest uprawniona do zbierania 1 proc. podatku. Nie każdy jednak łączy naszą działalność z hospicjum. Nasza organizacja powstała tylko dlatego, aby pomagać chorym, którzy korzystają z hospicjum stacjonarnego i domowego. Wszystkie środki, które udaje się nam pozyskać, w tym także pochodzące z przekazania 1 proc. podatku, przeznaczane są na funkcjonowanie hospicjum - podkreśla Bogusław Franckowski, prezes Kwidzyńskiego Towarzystwa Przyjaciół Chorych w Kwidzynie.
W ubiegłym roku weszła w życie ustawa o działalności leczniczej, która objęła także takie organizacje jak Kwidzyńskie Towarzystwo Przyjaciół Chorych, komplikując jego działania.
- Okazało się, że nasza organizacja jest podmiotem prowadzącym działalność leczniczą, a Hospicjum, które prowadzimy, stało się przedsiębiorstwem podmiotu leczniczego, czyli firmą prowadzoną przez nasze Towarzystwo. Tego typu zapisy były dla nas zaskoczeniem, tym bardziej, że wszystkie osoby pracujące w organizacji, włącznie ze mną są wolontariuszami. Po prostu zdecydowaliśmy się pracować bezinteresownie na rzecz mieszkańców powiatu kwidzyńskiego, a zapisy te sugerują jakbyśmy prowadzili przedsiębiorstwo. Z mocy ustawy działalność hospicjum podlega bezpośrednio Towarzystwu. Z dnia na dzień musieliśmy się zająć zawieraniem kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia na usługi świadczone chorym w hospicjum - mówi Bogusław Franckowski.
Dodaje, że z tego powodu skomplikowały się sprawy dotyczące finansów hospicjum oraz towarzystwa.
- Jesteśmy trochę na rozkroku organizacyjnym w zakresie autonomii finansowej towarzystwa i hospicjum. Hospicjum uzyskuje pieniądze z Narodowego Funduszu Zdrowia na prowadzenie hospicjum stacjonarnego i domowego. To kwota ok. 1 mln zł rocznie. Kwidzyńskie Towarzystwo Chorych powstało po to, aby wspomóc działania hospicjum, zbierając na to środki. W ubiegłym roku przekazaliśmy ok. 140 tys. zł. Za te pieniądze kupiono między innymi samochód na potrzeby hospicjum domowego oraz potrzebny sprzęt. Pozostałe pieniądze przeznaczyliśmy na działalność bieżącą, gdyż mamy ten sam problem co szpitale. Nie ograniczamy bowiem liczby pacjentów. Udzielamy pomocy wszystkim. Dotyczy to zwłaszcza hospicjum domowego, które polega na udzielaniu pomocy w miejscu zamieszkania chorego. Powstają wówczas tzw. nadwykonania. Staramy się pokrywać dodatkowe koszty z tego, co udaje się nam zebrać ze składek członkowskich oraz przekazywania 1 proc. podatku - wyjaśnia Bogusław Franckowski.
Składki pochodzą od osób prawnych i fizycznych. Członkami, którzy wspierają działania hospicjum poprzez towarzystwo są tylko dwa samorządy. To miasto Kwidzyn i gmina Sadlinki. (-)
- Rozumiem argumentację gmin, które tłumaczą, że nie mają pieniędzy, ale gmina Sadlinki także ma wiele innych zadań, które musi finansować, a mimo to przekazuje co roku kilka tysięcy złotych na działalność hospicjum. Oczywiście każdy wzrusza się tym zakresem działalności, które prowadzi Hospicjum, ale wzruszeniem nie pomożemy pacjentom. Na ten rok mamy podpisany kontrakt. Środki zwiększono o 3,5 proc., czyli o poziom inflacji. Przeciętne koszty nie bilansują się jednak. Każdego miesiąca trzeba dokładać 10-14 tys. zł. Fundusz zwraca nam trochę za nadwykonania, ale pieniądze otrzymujemy zwykle w marcu lub kwietniu. Do tego czasu musimy pokrywać koszty i tutaj wkracza towarzystwo, które wspiera działania hospicjum z pozyskanych pieniędzy. Liczy się każda pomoc, w tym także przekazywany na rzecz hospicjum 1 proc. podatku - podkreśla Bogusław Franckowski.
Dodaje, że pobyt w hospicjum, mimo wielu zmian, nadal ma w społeczeństwie wydźwięk pejoratywny.
- Różnie podchodzi się do umieszczenia osoby chorej w hospicjum. Nie wszyscy mają jednak możliwość zapewnienia fachowej opieki choremu w domu. To także niewyobrażalny stres dla rodziny, dlatego działalność tego typu placówek jest bardzo ważna zarówno dla chorego, jak i jego rodziny - uważa Bogusław Franckowski.
Anna Radzimska , oddziałowa Hospicjum św. Wojciecha w Kwidzynie, twierdzi, że praca w hospicjum wymaga specjalnych predyspozycji.
- Nie wszyscy zostają, ale obecnie mamy stały personel. Nie jest łatwo, ale musimy zachować pewien dystans. To trudne, gdyż pacjenci i ich rodziny przebywają w hospicjum nieraz kilka miesięcy. Poznajemy ich i zaczynamy się przywiązywać. Musimy jednak sobie z tym radzić - mówi Anna Radzimska.
W hospicjum pracuje dziesięć osób. Większość to pielęgniarki, które otaczają opieką chorych przez całą dobę. Udzielają one także pomocy pacjentom w ich domach. Poza tym na umowach kontraktowych jest trzech lekarzy. Opiekę zapewniają także farmaceutka, fizjoterapeutka i psycholog kliniczny. Psycholog wspiera pacjentów oraz ich rodziny. Poza tym pomaga też rodzinom w bardzo trudnym okresie żałoby.
Ralph Waldo Emerson, amerykański poeta, powiedział kiedyś, że muzyka, która dociera najgłębiej i leczy wszelkie schorzenia, to serdeczne słowa. Osoby, które objęte są wsparciem Hospicjum św. Wojciecha w Kwidzynie i Kwidzyńskiego Towarzystwa Przyjaciół Chorych mogą liczyć nie tylko na fachową opiekę medyczną, ale także serdeczność osób, które ich wspierają 24 godziny na dobę. Ważne jest także, aby nie traktować hospicjum jak tematu tabu i pamiętać, zgodnie z hasłem, które pojawiło się podczas jednej z akcji, która miała pokazać czym tak naprawdę są tego typu miejsca, że hospicjum to też życie.
Autor: Jacek Kluczkowski</p>